NA
90 ROCZNICĘ
CZESKIEJ NAPAŚCI NA POLSKĘ
(Komentarz
okolicznościowy)
Od czeskiej napaści na Śląsk Cieszyński z 23.1.1919 minęło 90 lat.
Uczestnicy, a nawet nieletni wówczas świadkowie tamtych wydarzeń
poodchodzili już w krainę cieni. Pozostały pożółkłe karty
historii, misternie wybielane przez różnej maści „historyków”
i pseudo-historyków. Gdyby nie nieliczna garstka rzetelnych badaczy
naszych dziejów, popełnione zbrodnie poszłyby w zupełne
zapomnienie. Wielu naszych współczesnych nie chce nawet pamiętać
ideałów, za które ginęli ich przodkowie.
Kiedy zastanawiam się nad historią tych
90 lat, dochodzę do wniosku, że największymi wygranymi,
beneficjantami obu wojen światowych XX wieku byli Czesi. Wygranymi,
nie zwycięzcami, bo po to by zwyciężyć trzeba walczyć, a Czesi o
swoją niezawisłość ostatni raz walczyli pod Białą Górą w r.
1620, gdzie zostali pokonani. W XX wieku stali się natomiast największymi
wygranymi wojen, które – m.in. również w ich interesie – toczyły
inne narody Europy i świata, wygranymi, którym obok doraźnych korzyści
marzyła się dominacja nad sąsiednimi krajami.
Po pierwszej wojnie światowej byli
wygranymi, jako że w wyniku rozpadu Austro-Węgier, zajmując 20 %
obszaru byłej monarchii, odziedziczyli po niej 68 % wydobycia węgla,
60 % wytwórczości stali, 75 % przemysłu chemicznego, 92 % wyrobu
szkła, 75 % produkcji materiałów tekstylnych, nie wspominając o
arsenałach broni palnej oraz sprowadzanym całymi wagonami z Syberii
– z głębi Rosji - zrabowanym przez
czeskich legionarzy mieniu rosyjskich
obszarników.
Czesi byli wygranymi, ale nie do końca.
W państwie utworzonym przez Masaryka i
Beneša stanowili zaledwie nieco ponad 1/3 ludności, wobec czego –
podporządkowując sobie naród słowacki – sugerowali istnienie
narodu czechosłowackiego, lecz nawet wraz ze Słowakami stanowili
zaledwie ok. połowy mieszkańców nowopowstałej republiki.
Powyższa
mapka pochodzi z r. 1936. Przedstawia korzystniejsze dla Czechów
proporcje w liczbie ludności niż w r. 1918
. Aspekt
etniczny, którym przy ustalaniu granic kierowali się Polacy, nie miał
dla czeskich przywódców żadnego znaczenia. Wychodzili oni z założenia,
że nowa republika czechosłowacka powinna się wzorować na dawnych
Austro-Węgrzech, z tą jednak różnicą, że narodem wiodącym w tym
wielonarodowym państwie byliby Czesi. W liście T.G. Masaryka do E.
Beneša z 20 grudnia 1918 czytamy: „musimy
mieć Karwinę (węgiel): gdy będziemy mieli dosyć węgla, będziemy
w stanie dostarczać go Wiedniowi, Budapesztowi oraz Bawarczykom i w
ten sposób będziemy mieć wpływ na te państwa”. Dysponując
niezasłużenie zdobytym ogromnym zapleczem gospodarczym, Czesi – z
żądzy przejęcia karwińskiego węgla i innych dóbr materialnych, w
które obfitowała Ziemia Cieszyńska – nie zawahali się więc
przed zdradziecką napaścią zbrojną na swego północnego sąsiada.
Żądni władzy w całej Europie Środkowej
celowo zadali Polsce cios w plecy w chwili, gdy ta znajdowała się w
wyjątkowo trudnej sytuacji.
„Gdy w kraju, żyjącym w podnieceniu, wywołanym
przewrotem – czytamy w pamiętnym przemówieniu dr.Władysława
Michejdy, przedwojennego burmistrza Cieszyna, które prawie w całości
zamieściliśmy w naszym serwisie z listopada 2008 – coraz uporczywiej pojawiały się wieści o wojennych przygotowaniach
czeskich i zamierzonym napadzie zbrojnym, wysłano do Pragi delegatów,
aby wyjaśnić sytuację. Do tylu fałszów politycznych dorzucono
najgorsze, oświadczenie najbardziej autorytatywnego czynnika w państwie,
że do tego (napaści zbrojnej – przyp. A.S) dojść nie śmie, w słowach:
„To
se nesmí stát, a pokud jsem živ se to nestane”.
Tymczasem
za wiedzą i akceptacją Masaryka prowadzone były w tym czasie ożywione
przygotowania do akcji zbrojnej przeciwko Polsce. W nocie Beneša z 10
stycznia 1919 do francuskiego ministra spraw zagranicznych Pichona
znajdujemy niezwykle szczere wyznanie: „Gdybyśmy
byli właścicielami zagłębia węglowego na Śląsku Cieszyńskim,
które samo jest zdolne zaopatrzyć Węgry w węgiel, bylibyśmy
niezmiernie szczęśliwi mogąc ustosunkować się przychylnie do ich
zamówień”.
Prof.
M.K. Kamiński, omawiając tę notę w pracy „Polityczne aspekty
czeskiego najazdu na Śląsk Cieszyński” napisał, że Beneš
informował w niej Pichona, iż „władze
czeskie mają dosyć oddziałów dla okupacji” Śląska Cieszyńskiego,
ale pragnęłyby przeprowadzić tę akcję nie we własnym imieniu,
lecz nadać jej charakter międzynarodowy „udowadniając
jednocześnie Polakom, że pozostawiamy Kongresowi Pokojowemu
ostateczną decyzję w sprawie tego terytorium [...] trzeba by
oddelegować oficera francuskiego, który otrzymałby rozkaz od
wojskowych władz francuskich zajęcia na czele wojsk czeskich i
francuskich [...] terytorium Cieszyna, Karwiny i Bogumina”. Jak
pisze dalej prof. Kamiński, powołując się na notatkę Masaryka (Ústav
T.G. Masaryka, VHA, Fond Masaryka, složka 59 oraz Slezsko Těšínsko,
R.239.1 složka 3) „brak odpowiedzi z Paryża skłonił najwyższe czynniki czechosłowackie
do bliższego zastanowienia się nad dalszym sposobem postępowania.15
stycznia [podczas spotkania z premierem Kramářem] Masaryk sam podjął
decyzję w sprawie inwazji”. Wyraził to również na zwołanym
przez siebie posiedzeniu rady ministrów 17 stycznia 1919, oświadczając:
„Zgadzam się na okupację o
ile wszystkie przygotowania są należycie wykonane i o ile
informacje, iż jest tam całkowita anarchia odpowiadają prawdzie”.
Istnienie tej anarchii -
według M.K. Kamińskiego – sam uzasadniał mówiąc, iż ma
informacje, że „został
zabity jeden proboszcz, a drugi był zagrożony”. Z dalszej części
opracowania prof. M.K. Kamińskiego dowiadujemy się, że Francuzi w
końcu przystali na czeski postulat wysłania na Śląsk Cieszyński
swego wojska, ale nie przed końcem miesiąca. Jak pisze prof. Kamiński
„Doniesienie to nie zniechęciło
prezydenta [Masaryka] do akcji zaczepnej. Podzielił się z zebranymi
poglądem, że „z tym planem (władz francuskich) nie stoi w
sprzeczności wcześniejsze wysłanie oficera Ententy”. Masaryk
był więc pomysłodawcą późniejszej mistyfikacji, polegającej na
przydzieleniu do czeskich wojsk inwazyjnych kilku oficerów
sojuszniczych, którzy mieli za zadanie wprowadzić w błąd
stronę polską odnośnie do inicjatora operacji zbrojnej”.
Tak więc
wyglądała prawdomówność i dobra wola Masaryka: „To
se nesmí stát a pokud jsem živ se to nestane”.
Na brak
pozytywnej odpowiedzi Francuzów w sprawie czeskiego postulatu
natychmiastowego oddelegowania do Cieszyna oficera francuskiego, który
stanąłby na czele czeskiego wojska, znalazła się więc rada i to
autorstwa samego Masaryka. Czesi sami oddelegowali do Cieszyna grupę
oficerów w mundurach alianckich, z których tylko jeden nie był
Czechem... Cóż, dla węgla i stali, dla kolei żelaznej, dla
uzyskania władzy nad Europą Środkową, warto
było dopuścić się szwindlu. Warto było dopuścić się agresji wobec autochtonicznych mieszkańców
tej ziemi i wobec będącego w trudnym położeniu sąsiada.
„Ilustrowany Kurier Codzienny” tak
oto skomentował czeski podstępny atak, rozpoczęty 23 stycznia 1919:
„Znaleźli się Czesi w dobranem towarzystwie. W tej chwili walczy
już Polska na trzech frontach, mając przeciw sobie dzicz hajdamacką,
barbarzyństwo bolszewizmu rosyjskiego i hakatę pruską.
Hindenburg, Trocki i Ukraińcy – brakło jeszcze Czechów. Teraz
Polska wie, gdzie są jej wrogowie. Na wojnę odpowiadamy wojną. W
tej chwili pieczętujemy swój nierozerwalny związek z resztą ziem
polskich. Krwawi się Lwów, zakrwawiło się Wilno, poznańskie
broczy krwią, teraz kolej
przychodzi na Cieszyn. Wszystkie ziemie polskie składały
ofiary krwi i my ją złożymy, a nie oddamy dobrowolnie ziemi
polskiej wrogowi podstępnemu i zdradzieckiemu. Hasłem dziś musi być
na Śląsku: do broni! Do broni wszyscy zdolni do walki! Do broni każdy,
kto może i umie chwycić za karabin”.
Nie zamierzam w tej chwili opisywać
czeskiej napaści na Śląsk Cieszyński sprzed 90 lat. Nie zamierzam
komentować tego, co działo się na zagarniętej przez nich Zaolziańskiej
Ziemi w dwudziestoleciu międzywojennym. W ciągu pięciu lat
istnienia naszego serwisu pisaliśmy o tym wielokrotnie.
Pragnę jeszcze tylko kontynuować wątek
podjęty na początku mojego komentarza, myśl, że Czesi byli na
przestrzeni XX wieku największymi wygranymi. Wbrew pozorom, nawet w
czasie II wojny światowej cieszyli się takimi przywilejami, jakie
nie były dane nawet Niemcom, bo będąc pod niemieckim protektoratem
korzystali z takich samych przywilejów jak Niemcy, nie musząc
przelewać krwi na polu walki. Stali się największymi wygranymi również
po zakończeniu tej straszliwej wojny. W odniesieniu do Zaolzia udało
im się to dzięki usilnie zdobywanej kosztem Polski i Polaków
przychylności Stalina, który podarował im Zaolzie, a także na
podstawie podstępnie zastosowanych, grabieżczych dekretów Beneša,
pozbawiających zaolziańskich Polaków do dziś nie oddanego
mienia zdobytego ciężką krwawicą ich przodków.
Alicja Sęk
|